13-latek z powiatu tarnogórskiego walczy o życie
Mieszkaniec Krupskiego Młyna zmagał się z objawami choroby już od najwcześniejszych lat. Jego rodziców zaniepokoiło późne rozpoczęcie chodzenia. Jakiś czas potem pojawił się ból brzucha i dodatkowe badania. Tym razem sprawa zakończyła się poważniej. Mały Mateusz został skierowany do szpitala. Otrzymał zalecenie wykonania testów genetycznych. Rodzice musieli zmierzyć się z trudną wiadomością.
Bardzo długo czekaliśmy na wyniki. W lutym 2016 roku dowiedzieliśmy się, że nasz syn nigdy nie był zdrowy. Diagnoza była druzgocąca. Świat się zatrzymał, a my na moment zapomnieliśmy, jak się oddycha. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a. Choroba śmiertelna, na którą nie ma skutecznego leku - wspominają.
Przez lata próbowaliśmy sobie radzić, oswoić się z tą straszną rzeczywistością. To nigdy nie nadeszło. Choroba nie odeszła, towarzyszy nam każdego dnia, stale pokazując swoje straszne oblicze. W 2024 roku konieczny był zakup wózka dla syna. Mateusz nie ma już sił, by chodzić. Potrafi przejść kilka kroków po naszym domu, gdy trzymamy go mocno za ręce. Tylko tyle. Został skazany na wózek - tłumaczą.
Zbiórka dla Mateusza Rusinowskiego
Mimo bardzo trudnych wyzwań, przed jakimi stanęła rodzina, najbliżsi chłopaka walczą o każdy jego dzień. Mateusz odwiedza klinikę w Stanach Zjednoczonych, gdzie udzielana jest mu medyczna pomoc. Od sześciu lat co tydzień jeździ też do Warszawy, gdzie przyjmuje kolejne dawki leku.
Nastolatek jest podopiecznym Fundacji Dar Serca w Chicago, która pomaga w organizacji jego zagranicznego leczenia, a także polskiej Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą".
Mateusza Rusinowskiego można wesprzeć przez internetową zbiórkę na platformie siepomaga.pl. Celem akcji jest: przystosowany samochód, dostosowanie łazienki oraz zakup podnośnika. Obecnie rodzina sama przenosi chłopaka. Jest to jednak coraz trudniejsze. Wiąże się także z poważnym ryzykiem złamań, ponieważ choroba mięśniowa łączy się z osteoporozą. Podnośniki ścienne to duże ułatwienie dla samego pacjenta i jego najbliższych. Rodzinny samochód nie jest przystosowany do transportu osoby niepełnosprawnej. Obecnie rodzice przewożą Mateusza na leczenie pociągiem.
Niezwykle trudno nam prosić o pomoc. Jednak w Was, Drodzy Darczyńcy, jest ostatnia nadzieja. Choć staramy się, jak możemy, szukamy dodatkowych środków wszędzie, nasze wysiłki są niewystarczające. Dlatego dziś prosimy Was o wsparcie. Pomóżcie nam uporać się z tą tragiczną rzeczywistością. Podarujcie naszemu chłopcu choć odrobinę szczęścia. Ułatwcie mu mierzenie się z przeciwnikiem, który każdego dnia odbiera mu życie - proszą rodzice.