Tradycyjne świąteczne potrawy na śląskim stole. Siemieniotka, moczka, czy makówki?

Co gości dziś na stołach Ślązaków? A co gościło kiedyś? O kulinarnych różnicach opowiadała nam pani Elwira Ecler, nauczycielka dziedzictwa kulturowego i znawczyni regionalnych tradycji.

Slaska wigilia

Śląsko Wilijo

Święta Bożego Narodzenia często kojarzą się nam z pysznymi potrawami, które jednak przygotowujemy tylko raz w roku. Obecnie kiedy myślimy o Wigilii, na myśl przychodzi nam barszcz czerwony z uszkami, karp, pierniki. W części śląskich domów wciąż żywe są jeszcze lokalne tradycje, także te kulinarne.

- Zaczynało się od modlitwy, czytania fragmentu Pisma Świętego i łamania się opłatkiem. Często używało się zwrotu, że "dzieli się chlebem anielskim, żeby się zobaczyć w Królestwie Niebieskim". W śląskich rodzinach nigdy się nie przelewało, więc po prostu chodziło o to, by ten opłatek symbolizował chleb powszechni. Jeżeli on był podczas Wigilii, to ten następny rok będzie rokiem bez głodu - tłumaczy pani Elwira Ecler.

Jakie danie rozpoczynały rodzinne świętowanie?

- Przede wszystkim to była siemieniotka, albo inaczej konopiotka, czyli zupa z konopi. Kiedyś gotowało się ją kilka godzin. Druga popularna na Śląsku potrawa to zupa rybna z głów karpi. Dzisiaj pojawiają się głównie barszcz z uszkami i zupa grzybowa.

Po zupie czas na drugie danie. Oczywiście postne, bo prawdziwe świętowanie rozpoczynało się dopiero po Pasterce.

- Oczywiście kapusta z grzybami i kapusta z grochem. Przed drugą wojną światową na stole pojawiały się przede wszystkim te ryby, które można było złowić w rzece albo jeziorze. Po wojnie bardzo szybko rozwinięto hodowlę karpia, co spowodowało, że to właśnie on stał się taką tradycyjną rybą. Do tego podawano ziemniaki i kompot z suszonych owoców. Kiedyś były to głównie jabłka, gruszki i śliwki.

Podczas śląskiej Wigilii pojawiały się także słodycze.

- Zawsze pamiętano o makówkach. Są dwa warianty ich gotowania. Mak można ugotować i na sam koniec dolać do niego dużo mleka, następnie zalać tą masą pokrojone bułki lub słodką chałkę. Jeżeli ktoś dawniej chciał mieć te makówki na dłużej, to gotowano je na wodzie, a przed samym podaniem zalewano miseczki gorącym mlekiem. W wielu rodzinach robi się jeszcze moczkę. Gotuje się ją na wywarze z warzyw, albo nawet z głów karpi. Do tego dodawano bardzo dużo bakalii, orzechów i piernik. Czasami dolewało się także ciemne piwo. Potrawa miała później konsystencję budyniu.

Wigilijna wieczerza bywała skromna. W pierwszy dzień Świąt na stołach stawiano już inne potrawy.

- Zupa to rosół z makaronem. Pojawiają się kapusty, do których dodaje się boczek czy smalec. Bardzo często towarzyszyła im czerwona kapusta. Są oczywiście rolady, dawniej bywały też gęsi czy kaczki.

Warto pamiętać, że tradycje, także te kulinarne, nie były identyczne dla każdego z miast Śląska. Dania, a nawet ich liczba różniły się także w zależności od zamożności gospodarzy. W niektórych domach na Wigilii pojawiało się tradycyjne 12 potrwa, w innych siedem lub pięć. Warto jednak poznać stare przepisy, może któryś nich włączymy nawet do naszego świątecznego menu?

Subskrybuj tarnowskiegory.info

google news icon